środa, 15 lutego 2012

Ancora, Kraków

Otwarta kuchnia, którą widzimy już od samego wejścia budzi pozytywne przeczucie, że spotka nas tutaj coś dobrego.  

Jeszcze , więcej- czyli po włosku ancora. Ancora to pokusa od której można się uzależnić. Warto ją jednak dawkować, choć po pierwszym posiłku wiem, jak bardzo będzie to trudne. Suflet czekoladowy z serem pleśniowym i  pikantnymi powidłami z winogron to przeżycie o którym trudno będzie zapomnieć.  Intensywny i wibrujący smak gorzkiej deserowej czekolady połączony z gęstym i mrocznym smakiem sera.  Ancora to jedno z niewielu miejsc w Krakowie, gdzie można zamówić menu degustacyjne składające się z 5 lub 7 kursów. To co znajdzie się na naszym talerzu,  zależy wtedy od  inwencji kucharzy. To świetna opcja, szczególnie dla kreatorów a nie rzemieślników. To co wyróżnia to miejsce, to także osobowość szefa kuchni.  Adam Chrząstowski pracuje razem z innymi kucharzami, nadzoruje pracę i rozmawia z gośćmi. Ancorę zaliczyć można do topowych miejsc na gastronomicznej mapie Polski.  To co mnie pozytywnie zaskoczyło to atmosfera.  Nie czuć było tam tego nadęcia charakterystycznego dla innych tego typu miejsc.  Moja przyjaciółka malarka, kiedy zobaczyła zdjęcia z kolacji powiedziała, że każde z dań wygląda jak małe dzieło sztuki. Trudno się z nią nie zgodzić.

Combert z królika (amuse bouche)

Krem z raków z kawiorem z łososia.

Po drugiej stronie stołu risotto grzybowe z medalionem jagnięcym.


Intermezzo to po włosku "środkowy". To antrakt pomiędzy pierwszym (przystawka) a drugim (danie główne) aktem kolacji. W Ancorze odpoczywaliśmy przy sorbecie cytrynowym z wódką.


Polędwica wołowa z medalionem z gęsiej wątróbki na postumencie z zapiekanych ziemniaków, z sosami: balsamicznym i ziołowym.



Sarnina z sosem jałowcowym podana z makaronem papardelle


   Rozmarynowy crème brûlée. W wydaniu Ancory, to klasyczny francuski deser z akcentem w stylu fusion.


Dla takich chwil warto żyć. Suflet czekoladowy z pleśniowym serem i pikantnymi winogronowymi powidłami.

Uwagi:
·   Obsługa dyskretna, uprzejma, nienachalna.  Drobne niedociągnięcia, czy przeoczenia jak na przykład brak chleba (dostaliśmy go w połowie kolacji). Wszystko przebiegało zgodnie z etykietą. Ponadto obsługujące nas kelnerki były zrelaksowane i uśmiechnięte. Nikt nie wymuszał sztywnej, sztucznej atmosfery.
·     Wnętrze i wystrój bardzo surowe, wręcz ascetyczne. Rozumiem, że chodziło o to aby uwaga gości skierowana była w 100% na jedzenie. Warto popracować nad oświetleniem, żeby było mniej szpitalnie a bardziej przytulnie.


 Koszt: 
Za dwie przystawki, dwa dania główne, dwa desery, butelkę wina, dwa aperitify, dwa intermezzo zapłaciliśmy 450 zł. Ale było warto. Wizyta w Ancorze to nie tyle kolekcjonowanie przeżyć, co długotrwałych wspomnień.

Adres:
Dominikańska 3, Kraków
www.ancora-restaurant.com/






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz