O ile
zeszłoroczne zestawienie czerwonego przewodnika tchnęło we mnie nadzieję, tak
tegoroczne wyniki wywołały poczucie smutku i zgrozy.
via:mielcke instagram |
Chłopak
mojej najlepszej przyjaciółki, rodowity Francuz, konsekwentnie odmawia
uczestnictwa w polskiej Wigilii, uznając polskie tradycje kulinarne za
pogańskie. Wszak nie na każdym polskim stole gości wówczas rocznikowy szampan i
ostrygi, które zwykł widzieć w rodzinnym domu. Można
zarzucić mu brak otwartości, a nawet paryski snobizm, ale to nie zmienia
pewnego przykrego faktu, że przez kraj na F. jesteśmy postrzegani jako kultura gastronomiczna piątej kategorii.
W tym roku zespół Atelier Amaro utrzymał gwiazdkę Michelina. Doceniam starania Wojciecha Modesta
Amaro, który dwoi się i troi promując polską kuchnię jako równorzędną włoskiej,
francuskiej, czy hiszpańskiej. Byłam na wielu prezentacjach z jego udziałem i
doceniam fakt, że ciekawie i logicznie opowiada o swojej kuchni, a także potrafi posługiwać się językiem angielskim.
Ale czy jedna restauracja Atelier Amaro wpłynie na (brak) kultury jedzenia w
Polsce?
Polska (w kontekście gastronomii) to
taki gruby, łysawy, bezzębny wujek, który natarczywie prosi super laski do tańca
podczas rodzinnego wesela. Taki turpistyczny widok, kiedy piękno miesza się z
brzydotą w chocholim tańcu, to coś co można było zobaczyć w tegorocznym zestawieniu
przewodnika Michelin dla Polski.
Warszawa: N. obok
B.G ?!
Kraków: A. obok J. czy C ?!
Nie mówiąc
już o tym, że Polska od czasów rozbiorów to w świadomości Francuzów: Warszawa i
Kraków. Ile jest fantastycznych restauracji we Wrocławiu, Poznaniu czy Gdańsku,
które z powodzeniem zasługują na Bib Gourmet.
Wertując
wyniki poczułam dreszcz ekscytacji na samą myśl, że mogłabym być inspektorem,
którego zadaniem jest przyznawanie tylko odznaczeń Bib Gorumet dla restauracji.
Oczami wyobraźni wyobraziłam sobie gang, do którego zwerbowałabym najbardziej
oszczędnych, centusiowatych a jednocześnie snobistycznych Krakowian. Już byśmy
pokazali, co znaczy stosunek ceny do jakości.
Tegoroczne
zestawienie utwierdziło mnie w przekonaniu jak wiele jest jeszcze pracy przed
polskimi restauratorami, kucharzami, sommelierami. Tylko jak rozwijać skrzydła,
kiedy w najbardziej ambitnych miejscach prędzej czy później musi się
pojawić cezar i carpaccio wołowe. A może
to jest właśnie kierunek zmian? Może przyszłość polskiej gastronomii to prostota, genialny jakościowo produkt i pomysł. Wyróżnik, który sprawi, że zbłąkany inspektor wsiądzie do pociągu bylejakiego nie tylko na trasie Kraków-Warszawa.
Nie autorskie kreacje, gdzie żel z kumkwatu podaje się na kogucim grzebieniu z pianą ze skorzonery w pustej, smutnej i drogiej restauracji.
Pełne zestawienie: tutaj
Przewodnik Michelina przyznaje restauracjom symbole:
- Sztućców (łyżka i widelec) – wystrój, jakość obsługi, atmosfera lokalu (1-5 sztućców).
- Bib Gourmand – stosunek ceny do jakości.
- Gwiazdek – (1*2**3***gwiazdki).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz