poniedziałek, 13 lipca 2015

Davallada. Historia zapadania się w przyjemność


Jeżeli jesteście w Barcelonie, to koniecznie odwiedźcie pobliskie Sitges. A jeżeli już będziecie w Sitges wasze kroki powinny skierować się do małej i niepozornej restauracji Davalladas. Wizyta tamże przybliżyła mnie znacznie do pilnie strzeżonej światowej tajemnicy: co sprawia, że restauracja zdobywa serca i żołądki gości? Przeżyłam tam jedno z najlepszych doświadczeń restauracyjnych ostatnich miesięcy.
Mówiąc „comfort food” myślimy o jedzeniu prostym, wręcz prostolinijnym. Jeszcze inni mieszają w to uczucia osoby, która je dla nas przyrządza, a ci bardziej twardo stąpający po ziemi – doskonały produkt i maksymalnie trzy składniki na talerzu. Miasteczko Sitges polubi każdy, kto szuka odsapnięcia od zgiełku pobliskiej Barcelony. Pośród ciasnych ulic, między bielonymi kamienicami znajdują się dziesiątki takich samych miejsc, gdzie powtykane w brukowane chodniki pokrzywione tablice informują niezgrabnym pismem, że możemy zamówić patatas bravas lub paellę w promocyjnej cenie.


Widok na restaurację Davallada
Wśród wielu takich samych restauracji kryje się jednak niepozorny lokal, wypełniony po brzegi gośćmi. Mieści się przy stromej ulicy Davallada, co po katalońsku oznacza spadek, pochyłość. Rodzinny biznes jest prowadzony trochę pokracznie, bo co chwilę trzeba ćwiczyć cnotę cierpliwości, a kelner wciąż czegoś zapomina. W tej pokraczności urzekają małe, ale ważne detale. Świadczą o klasie właścicieli, którzy biznes restauracyjny traktują jak walkę o honor swojej rodziny. Profesjonalne kieliszki do wina, odpowiedniej ciężkości sztućce, niebanalne talerze, zabawy z mini patelniami i produkty, które pachną morzem od którego dzieli nas kilkanaście metrów. 
W Davallada koniecznie trzeba spróbować papryczek z kiełbasą chorizo (pimientos de padrón i chostorra) lub kurczaka w słodkim pomarańczowym sosie (pollo a la naranja) i koniecznie doradę z pieczonymi pomidorami i cebulą, a na deser creme catalana. Specjalnie podaję hiszpańskie nazwy, bo w karcie na próżno szukać angielskiego tłumaczenia. 

Papryczki 

Dorada

Kurczak

Paella

Krem kataloński z opisu został łapczywie pochłonięty zanim sporządzono zdjęcie. Więc na fotografii najbardziej kataloński deser z jakim przyszło nam się zmierzyć - tiramisu.

Nieśpieszna śródziemnomorska atmosfera, połączona z klasyczną katalońską kuchnią, niezobowiązującym popijaniem chłodnego wina (autochtonicznego* szczepu) przyczyniła się do tego, że razem z pochyłą uliczką zapadaliśmy się coraz głębiej i głębiej w nadzwyczajną przyjemność jaka wynika z cieszenia się winem, jedzeniem i dobrym towarzystwem.

* czyli wina równie często występującego w kartach restauracji, co maskonury wygrzewające się nadwiślańskich plażach. Jeżeli dobre, zaleca się pić bez strachu.



Adres (ale najlepiej i tak pytajcie lokalsów):
C/ Davallada 9, Sitges koło Barcelony

Telefon: 937429488


#recenzja ukazała się w 3# numerze Magazynu SMAK.

2 komentarze:

  1. Cudowne miejsce :)
    Od dawna marzę o wakacjach w Barcelonie; jeśli w końcu się uda, z pewnością zwitam do Davallada :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco polecam. Tylko pamiętaj, że Davallada jest kilknaście kilometrów od Barcelony w pobliskim Sitges. Na szczęście spokojnie dojedziesz tam pociągiem podmiejskim.

      Usuń