wtorek, 6 marca 2012

Bruksela, L'ultime Atom

Brzydkie, niewdzięczne, nieładne, małe- takie przymiotniki słyszałam do tej pory o Brukseli.  W zeszłym roku, miałam okazję bywać w niej przez dwa miesiące codziennie. Dla mnie to miasto wciąż jest: nieodkryte, spacerowe, słoneczne, dziwne. Trochę jak nieładny chłopak, który niesamowicie nas pociąga, ale trochę się wstydzimy, żeby było z tego coś więcej. Taka właśnie jest Bruksela. Mezalians pomiędzy pięknem a brzydotą. Dla wszystkich nieprzekonanych, albo chcących polubić Brukselę polecam dzielnicę Porte de Namur, a niej ukryty mikroskopijny Place Saint Boniface.  Przepiękne, urokliwe, niezwykłe miejsce. A z klimatem tego miejsca kojarzy mi się ten utwór.


Ania, znawczyni pięknych miejsc w Brukseli zabrała mnie tam po raz pierwszy. Pośród wielu bardziej i mniej lanserskich restauracji wybrałyśmy niezobowiązujące L'ultime Atom.  Lokal w klimacie starego francuskiego bistro, raczej braseria niż restauracja. A co najważniejsze: wyśmienite jedzenie: dobrej jakości, świeże i w super przyzwoitej jak na Brukselę cenie. 
Nie byłyśmy mocno głodne, dlatego w naszym menu znalazło: carpaccio wołowe, sałata z kozim serem w miodowym dressingu, butelka chardonnay oraz desery: creme brulee  i tiramisu. 

Przysięgam sobie, ze następnym razem poznam osobę, która dała upust swojemu szaleństwu w dekoracji carpaccio.


Sałata z kozim serem na grzance z orzechami piniowymi. Nic dodać nic ująć- "this is how it should be". 
Koszt: 
Za dwie osoby zapłaciłyśmy niecałe 50 euro, co uwierzcie, jak na brukselskie standardy jest niewielką kwotą. 
Adres:
L'Ultime Atome
14, Saint Boniface
1050 Elsene (Brussels)
Belgium

(Nie wiem, nie sprawdziłam)  
Nieciekawe ulice ratują się street artem.
Bananowa młodzież;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz