O moim udziale w warsztatach sushi zadecydował łut
szczęścia. Jeszcze w maju na zaproszenie Gutek Film udałam się na pokaz przedpremierowy
dokumentu „Jiro śni o śni o Sushi” w kinie Muranów. Film opowiada o pierwszym i jak dotąd jedynym szefie kuchni specjalizującym się w sushi, który otrzymał trzy gwiazdki Michelina. To obraz pełen rozbudzających apetyt zdjęć.
Przed pokazem, każdy z
uczestników wypełnił mini- ankietę. Później, spośród wszystkich obecnych rozlosowano trzy zaproszenia na warsztaty „Czas
Sushi”.
Muszę powiedzieć od razu, że nie jestem wielkim miłośnikiem
kuchni japońskiej. Owszem lubię sushi, ale nie jest to potrawa za którą dam się
pokroić. Po prostu lubię inne smaki. Niemniej jak wyczytywali moje nazwisko
czułam jakbym trafiła co najmniej szóstkę w totka. Już pisałam na fanpejdżu, że
ostatnią rzeczą jaką udało mi się wygrać była pasta do zębów w trzeciej klasie
podstawówki.
Ciekawość świata i uzależnienie od uczenia wzięły
górę i po kilku tygodniach zapisałam się na warsztaty.
Muszę z pełnym przekonaniem stwierdzić, że były to jedne
z lepszych warsztatów na których byłam. Czułam
się potraktowana profesjonalnie i poważnie przez organizatorów. Po pierwsze,
byłam bardzo pozytywnie zaskoczona szeroko rozbudowaną częścią teoretyczną. Zanim
przystąpiliśmy do rolowania maków, Paweł Krysiak urządził nam porządne pranie
mózgu.
Wszystko co do tej pory wiedziałam o sushi (a raczej co wydawało mi
się, że wiem) okazało się merytorycznym nieporozumieniem.
Krysiak należy do barwnych opowiadaczy i mimo tego, że wykład trwał prawie 2
godziny- nie czułam znużenia. Od
historii kuchni japońskiej płynnie przeszliśmy do towaroznawstwa. Była to
bardzo przydatna część warsztatów, bo przecież po to na nich jesteśmy żeby później
działać samemu w domu. Techniki kulinarne na nic się nie zdadzą jak nie
będziemy mieli dobrej jakości składników, a to gdzie najlepiej je dostać to nie zawsze łatwo dostępne informacje.
Paweł Krysiak nie zważając na to, że wykład
zawiera lokowanie produktu dość rozsądnie opowiedział czym się sugerować przy
kupnie ryżu, wasabi, czy nori. Wypróbował już setki produktów zarówno z górnej
jak i dolnej półki cenowej i przy okazji doradził co jest warte swojej ceny, a
za co nie ma sensu przepłacać.
Organizatorzy zadbali o materiały szkoleniowe. W całkiem nieźle opracowanym skrypcie dowiadujemy się o: historii sushi, składnikach, rodzajach sushi, a także o etykiecie. (Każdy z uczestników dostał materiały po zakończonym szkoleniu).
Część praktyczna była pełna emocji. Paweł punktował
wszystkie nasze złe nawyki w obsłudze sprzętu kuchennego. Zaczęliśmy od
smażenia omleta tomago. Później płynnie przeszliśmy w krojenie odpowiednio cienkich filetów z łososia, prania ryżu, wspólnego doprawiania
i poszukiwania jego idealnego balansu
Paweł w bardzo zabawny sposób obalał nasze
przykre przyzwyczajenia odnośnie sushi. Między innymi to, że Polacy
mają tendencję do moczenia całego maka w sosie sojowym. BŁĄD!
Sos sojowy jest dodatkiem do ryby, nie zanurzamy w nim całego sushi.
Sushi
to przede wszystkim ryż. A ryż nie
wybacza błędów. Złe proporcje, niedokładnie przeprowadzone "pranie", zbyt długi czas gotowania- to wszystko grozi wyczuwalną w smaku ryżu- skrobią.
W kulturze Wschodu ryż traktowany jest z dużym szacunkiem, dlatego pozostawienie małej ilości jedzenia na talerzu to faux pas, a całego ryżu to już hańba, wioska i cios w serce.
Efekt mojej pracy
Nie zdradzę za dużo know-how, bo nie będę psuła wam
niespodzianki jeśli chcecie się wybrać do Masali. To jedyne warsztaty sushi na których
byłam w Warszawie, więc nie mam porównania jak to wygląda gdzie indziej. Dla mnie najważniejsze, że wyszłam stamtąd zmęczona, nabuzowana wiedzą i bez poczucia straconego czasu.
Warsztaty "Czas Sushi"
Masala Skład Bananów
ul.Wołodyjowskiego 47,Warszawa
http://www.masala.com.pl/
Zazdrościmy tych warsztatów. :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę było warto. Mogę z całym przekonaniem powiedzieć, że organizatorzy podeszli do tematu poważnie.
OdpowiedzUsuń