niedziela, 4 listopada 2012

Sezon na gęsinę i warsztaty w hotelu Hyatt Regency

Byłam w szoku, kiedy przeczytałam, że prawie 90% rodzimych gęsi eksportujemy do Niemiec. Polacy zjadają rocznie około 1500 ton gęsiny wobec 20 000 ton pochłanianych przez naszych zachodnich sąsiadów. Dawniej, 11 listopada tradycją było przyrządzanie w domu dorodnej gęsi. A dzisiaj? Skoro większość z nas ma wtedy wolne, dlaczego nie przeznaczyć tego dnia na kulinarne eksperymenty połączone z pyszną kolacją?

Muszę przyznać bez bicia, że do tej pory przyczyniałam się do niechlubnych statystyk.  Przyrządzanie gęsi w całości wydawało mi się zadaniem trudnym, karkołomnym, pracochłonnym. Wizja prób i błędów na trudno dostępnym i dość drogim produkcie skutecznie mnie zniechęcała. Na szczęście nawróciłam się na gęś i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jej przyrządzenie wcale nie zakrawa o kuchenny horror. Wystarczyło, że ktoś bardziej doświadczony ode mnie (co nie jest znowu takie trudne) pokazał mi w jaki sposób wziąć gęś na klatę i życie nabrało kolorów. 

Od chefa Dariusza Suchenka z restauracji Venti-Tre dostałam kilka praktycznych wskazówek.

- Dla najlepszego efektu trzeba celować w gęś owsianą, czyli taką, która przez ostatni miesiąc swojego żywota była karmiona owsem. Pamiętamy o starej zasadzie, że to od jakości produktu, a nie tyle od naszych umiejętności zależy końcowy efekt.

-Zanim przyrządzimy gęś, dobrze jest ją zamrozić, a potem rozmrozić. Później w trakcie obróbki mięso skruszeje, a podczas konsumpcji będzie bardziej delikatne. (To proces niekonieczny)

- Ile czasu pieczemy? To proste- na każdy kilogram gęsi 45 minut pieczenia. Gęś waży 4,5 kilograma? Pieczemy ją 4,5x 45= czyli około 3,5 godziny. Oczywiście bierzemy pod uwagę indywidualne predyspozycje naszego piekarnika.

- I tu pojawia się kluczowa kwestia- w jakiej temperaturze? Z racji długiego czasu pieczenia nie należy przesadzić z wysoką temperaturą, dlatego optymalną opcją dla domowego piekarnika jest 140-150 stopni. Najbezpieczniej jest zdać się na własną obserwację i intuicję.

- Gęś sama w sobie ma małą zawartość tłuszczu (w sensie, to co się z niej wydzieli nie będzie wystarczające do procesu glazurowania) dlatego warto uzbroić się w masło klarowane i co mniej więcej 25 minut podlewać nasz produkt.

Podaję oryginalny przepis z jakim przyszło mi się zmierzyć na warsztatach w restauracji Venti-Tre w hotelu Hyatt. Gęś smakowała obłędnie. Wniosek taki, że nie należy się bać, tylko działać. 

Ekipa Hyattu na pełnym relaksie. Taki klimat warsztatów lubię.

Przed
Po

  Pieczona gęś glazurowana miodem (przepis dla 4 osób)

1 sztuka świeżej, polskiej;) gęsi (4-5 kilogramów)
100 gramów miodu
Farsz do gęsi:
4 jabłka
2 pomarańcze
2 cebule
1 pęczek estragonu
Sól,pieprz
Akcja:
Myjemy gęś wewnątrz i na zewnątrz w ciepłej wodzie, osuszamy ręcznikiem kuchennym. Następnie kroimy jabłka, pomarańcze  (nie obieramy ze skórki) cebule na małe kawałki (2-3 cm kostki) i wraz z posiekanym estragonem mieszamy w dużym naczyniu. Gęś przyprawiamy na zewnątrz i wewnątrz pieprzem i solą, do środka władamy wymieszane składniki. Wspomagamy się nicią kuchenną, albo tworzymy dowolną konstrukcję, która przytrzyma farszowe wnętrzności. W takiej formie wkładamy do brytfanny z małą ilością wody i pieczemy… jak już mówiłam wcześniej czas pieczenia jest wprost proporcjonalny do wagi gęsi. Pieczemy w temperaturze około 150 stopni, gęś obracamy co 30 minut. Pół godziny przed końcem pieczenia zmniejszamy temperaturę do 140 stopni.

Dużo praktycznych informacji na temat sezonu na gęsinę znajdziemy na stronie interetowej
www.gesina.pl jest tam między innymi infolinia przez którą możemy zamówić gęś oraz lista restauracji, gdzie możemy skosztować gęsiny. 
Przemyciłam jeszcze dla Was przepis na ravioli z gęsiną, świeżym tymiankiem i ricottą. Próbujemy następnym razem?


1 komentarz: