Za oknem słońce świeci co sił, ptactwo śpiewa, śnieg topnieje a powietrze jest bardziej przejrzyste. Ale to nic w porównaniu z lawiną statusów facebookowych, które informują o zmianie pory roku i pogodzie za oknem. Najlepszy czas na zmiany, to ten po zimowym letargu. Przed wielką rewolucją dobrze jest spojrzeć na siebie z dystansem.
Podczas jednej z prelekcji na tegorocznej edycji Food Blogger Fest dowiedziałam się, że na chwilę obecną istnieje 2 594 blogów kulinarnych. Fascynuje mnie zjawisko i proces decyzyjny zakładania takiego bloga. Dlaczego to robimy i kim jesteśmy?
via: artnews.com: |
1. Kopista: Kilka lat temu powstało kilka pięknych blogów, które dzisiaj wyznaczają trendy świeżym blogerom. Nie da się ukryć, że najbardziej popularne są te z przepisami i pięknymi zdjęciami. Niektórzy początkujący w branży używają patentów swoich starszych stażem kolegów i koleżanek bez żadnych zahamowań. Nadmiernie się inspirują (kopiują) layouty i treści. Lektura takiego bloga przypomina picie Zbyszko 3 cytryny zamiast Sprite'a.
2. Myślący: Bloger, który odkrywa, ma swoje zdanie i nieustannie poszukuje własnych ścieżek. Kreatywnie komentuje u innych, trzyma się na dystans. Rzadko podaje na tacy przekopiowane informacje, bo tworzy własne, które kopiują inni.
3. Bezwstydny: nie ma obciachu przed zamieszczeniem video- porad dotyczących kulinariów, gotowania, filetowania ryb i krojenia. Zwykle nie jest to poparte doświadczeniem gastronomicznym, ale własnym wyobrażeniem na temat wykonywania tych czynności. Bloger lubi występować przed domową kamerą niezależnie od swojego wyglądu, dykcji i umiejętności. Pół biedy jeżeli jest zdystansowany do tego co robi i dobrze się bawi. Najgorzej jak zamienia się w blogera nauczającego. Wskazana mocna selekcja, jeśli nie chcemy uczyć się złych nawyków.
4. Nauczający: Blogi prowadzone najczęściej przez prawników, członków rady zarządów, managerów wysokiego szczebla oraz murarzy. Leciutko prześwituje mentorski ton znany z mównic uniwersyteckich i ambon. Bloger wie najlepiej jakie mechanizmy rządzą światem, biznesem gastronomicznym, podziemiem wydawniczym, tajnymi służbami. Czytelnik odczuwa cichą wdzięczność, że bloger dzieli się z nim, maluczkim, tajemnicą.
5. Ambitny: Bloger odwiedza mnóstwo restauracji, czyta, poszukuje, wypróbowuje przepisy z zagranicznych książek kulinarnych, uczestniczy w warsztatach, imprezach branżowych, jest niespełnionym lub aktywnym szefem kuchni. Idealnie łączy się z typem blogera myślącego. Z typem nauczającym tworzy mieszankę wybuchową. Niestrawną dla czytelnika.
6. Prosty i radosny: Blog powstał właściwie nie wiedzieć dlaczego. Wpisy rzadkie, zdjęcia jakieśtam, coś podpatrzył u innych i sam spróbował. Wpisy co kwartał. Bloger nie uczy, nie inspiruje, nie dzieli się. Tworzy przyjemne tło. Nudny jak krem pomidorowy, choć wszyscy lubimy go konsumować. Czytelnik czuje się niedopieszczony i ucieka tam, gdzie mu zrobią dobrze.
7. Interesowny. Dzień rozpoczyna od sępologii stosowanej, czyli od wysłania zapytania do firm o produkt do testów. Dlaczego uważa się za osobę predestynowaną do testów? -Wie tylko on. Za darmowy worek bakalii jest w stanie zrobić wiele.
8. Esteta: Z chwilą załadowania się strony takiego bloga odruchowo zakładamy muzealne kapcie i binokle. Poziom artystyczny zdjęć jest onieśmielający dla zwykłego zjadacza pasztetu. Styl literacki mógłby zżynać sam Thomas Mann, czy inny Franz Kafka. Blog stanowi jasny i klarowny koncept. Jakość wywindowana na najwyższe szczeble profesjonalizmu. Wrażenia podobne do lektury dobrej książki, bądź wizyty w galerii (nie handlowej!). Wśród czytelników szefowie kuchni (do czego nigdy się nie przyznają).
9. Luźny: Blogowanie to hobby, a nie cel sam w sobie. Bloger lubi pośmiać się z siebie, nie hejtuje. Brak ukrytej między wierszami spiny. Autor czuje się dobrze ze sobą i swoim blogiem. I czytelnik też to czuje, dlatego lubi tam przebywać. Niebezpieczeństwa: brak dyscypliny i zbytni luz może doprowadzić do przeobrażenia się w typ prosty i radosny.
10. Lanser: Bloger bywa tu i tam, zna ceWEBbrytów, za każdym razem podkreśla z kim śniada, lanczuje i kolacjuje. Nie znosi, gdy ktoś go nie rozpoznaje w realu a nieznajomość jego bloga i twórczości artystycznej jest uznawana przezeń za nietakt, brak dobrego wychowania i obycia. Dokarmia się go lajkami i komentarzami. To jedyny typ, który w logiczny sposób potrafi wytłumaczyć na czym polega prestiż bycia blogerem. Typ próżny, ale któż z nas nie jest próżny...;)
he he, dobre ;-) Ciekawe jaki ze mnie typ :-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚwietny opis ...trochę jak z Kominka ;)
OdpowiedzUsuńKim jest Kominek?
UsuńFajnie napisane :)
OdpowiedzUsuńDobrze ujety jest w tym poscie nasz blogowy swiatek, trudno sie nie zgodzic ;)
OdpowiedzUsuńDobre :) U mnie kombinacja myślącego z luźnym.
OdpowiedzUsuńNajs :)
OdpowiedzUsuńdobrze się czyta :) można się pośmiać :))) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis, napisany lekko i z humorem. Ostatnio miałam okazję dyskutować na swoim fanpagu z Nauczającym, ekspert w sprawie bułeczek, ciekawe doświadczenie "Ćwicz i pytaj o wszystko" ;)
OdpowiedzUsuńHehe, usmialam sie :) Bardzo dobrze napisany tekst (i co najwazniejsze trafny!). Ciekawe, ktorym typem jestem. Mam pewne podejrzenia... :)
OdpowiedzUsuńBardzo trafne.
OdpowiedzUsuńJa dodałabym jeszcze blogerów romantyczno-nawiedzonych. Wpisy zazwyczaj zaczynają od unoszącego się w całym mieszkaniu zapachu cynamonu lub ciasta. Na podłodze leniwie przeciąga się pies lub kot. Autorka z kubkiem mleka z laską prawdziwej wanilii ze stopami otulonymi w gruby, wzorzysty, wełniany koc dzieli się z nami przepisem na ciasto. Teraz następują wspomnienia z dzieciństwa jak to babcia stawiała upieczony placek na oknie, zapach rozchodził się po całym ogrodzie,a ona biegała boso po trawie.
Na takich blogach życie jest idealną sielanką, wszystko jest bardzo ekologiczne, orkiszowe, razowe, cukier tyko trzcinowy. Nie istnieje zakalec i proszek do pieczenia. Niby miło ogląda się i czyta się takie blogi, ale do czasu, bo później mam wrażenie ze moje życie jest takie nieogarnięte, powstaje tez pytanie na ile prawdziwy jest świat kreowany na blogu.
Zdjęcia na takich blogach są rewelacyjne i klimatyczne. Bardzo lubię je oglądać. Jedyną wadą są umieszczane czasem w kadrze niby antyczne i srebrne,ale brudne i pordzewiałe widelczyki.
trafny komentarz, uśmiałam się :D
Usuńdobre! w dodatku zdjecia sa robione na tapecie imitujacej stół otrzymany od pradziadka... prawie jak w Prowansji
Usuńz drugiej strony jedzenie to bardzo silne emocje i o pozytywne skojarzenia nietrudno, sama czasem tak mam - no, ale nie codziennie, zwłaszcza po pracy w korporacji
Romantyczno - nawiedzonych ?? ...może i tak być :D
UsuńNuda z tymi kocami, babciami i kotami.
Ostatnio tego wirusa dużo było w "Kukbuku" po prostu nie dało się tego czytać !
Pozdrawiamy serdecznie
Tapenda
Anna Ch- niezły z Ciebie ancymonek! Wyjęłaś mi to z głowy:)
Usuń;)
UsuńŚwietny tekst! Przeczytałam z przyjemnością i, pewnie tak jak pozostali prowadzący blogi kulinarne, cały czas się zastanawiam, do której kategorii powinnam zaliczyć siebie ;)
OdpowiedzUsuńPzdr Aniado
Ha ha:) Dobre:) I pewnie każdy czytający po cichutku się uważa za blogera myślącego...
OdpowiedzUsuńSuper:)
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst Patrycja!
OdpowiedzUsuńNajbardziej mi się podobał fragment "Interesowny. Dzień rozpoczyna od sępologii stosowanej, czyli od wysłania zapytania do firm o produkt do testów... " - doskonałe! Myślę jednak, że jest jeszcze typ 11, który łączy kilka powyższych.
Ba! Może być nawet typ 12 - bloger, który co rusz jest innym typem i ma inne podejście do swojego bloga - taki "wolnoamerykanowy" bloger, którego podejście zmienia się w zależności od humoru i dnia tygodnia...
Wymieniać można byłoby bez końca, wszak każdy jest blogerem swojego własnego rodzaju i gatunku. Parafrazując klasyka: każdy jest blogerem własnego losu ;-)
Serdeczne pozdrowienia,
E.
"każdy jest blogerem swojego losu" - doskonałe!
Usuńhe he dobre :)
OdpowiedzUsuń