Pierwsza konferencja dla blogerów
kulinarnych już za nami. W sobotę w siedzibie Agory mogliśmy posłuchać cyklu
mini-wykładów prowadzonych przez samych blogerów oraz osoby związane z branżą medialną,
social-media, PR-ową, fotograficzną, marketingową.
Lubię gotować i całkiem
nieźle mi to wychodzi. Mam 100 książek kulinarnych na półce. Odróżniam bazylię
od oregano. A więc stało się –zakładam bloga kulinarnego, ale czy to
wystarczy? Skoro już dzielimy się naszą pasją, to chcemy żeby nas czytano. Co zrobić żeby przyciągnąć odbiorców?
Są dwie szkoły: radykalna i ewolucyjna. Ta pierwsza daje szybki efekt. Targetem jest czytelnik rotacyjny, przypadkowy- ale liczny. Wystarczy wybrać odpowiednie narzędzie, które będzie nas odróżniać z kręgu innych blogów.
Case study szkoły radykalnej poniżej:
Nie musimy jednak uciekać do radykalnych metod. Czasem wystarczy cierpliwość, inwestowanie w siebie, swój mózg a efekty przychodzą same. Jak podążać nurtem szkoły ewolucyjnej? Przykładem będzie sobotnia konferencja dla blogerów kulinarnych: FOOD BLOGGER FEST.
W sobotę rano, w strugach deszczu zasuwałam dziarsko
na Czerską z dość pozytywnym nastawieniem. Dominującą emocją była ciekawość. Line-up konferencji bardzo przypadł mi do gustu. Silną reprezentację specjalistów
stanowił Kraków, co bardzo mnie ucieszyło. W moim odczuciu prezentacje były dobrze wyważone. Z jednej strony techniczno-marketingowe
wskazówki, a z drugiej porywające historie za którymi stoi konkretny człowiek.
Anna Wrońska- redaktor naczelna Kuchni zabrała wszystkich w oldschoolową podróż po magazynach kulinarnych sprzed kilkunastu lat.
W pewnym momencie pojawili się ludzie, którzy nie tyle lubią jeść, co mówić o jedzeniu.
Aga Kozak ze Zwierciadła zaczarowała audytorium swoją ciepłą i luźną prezentacją- o miłości do jedzenia.
Pisanie o jedzeniu to pisanie o zmysłowej przyjemności. Jedzenie jest nowym seksem. Nie każdy może założyć bloga o seksie, ale każdy może założyć bloga o jedzeniu.
Carolina Pietyra z La Cuisine de Caro nawiązała do socjologicznego aspektu jedzenia.
Kultura jedzenia się zmienia. Tam są emocje, tam jest towarzystwo. Ludzie uczą nowych zachowań, tworzą się nowe wzory kulturowe. Jedzenie staje się spoiwem relacji rodzinnych.
Joanna z smacznie z joanna przyjechała z kujawsko-pomorskiego.
Magda Cakes and the City oraz ekipa z Jedzenia do rzeczy- z Wrocławia. I pewnie jest jeszcze wiele osób, które
pokonały większe odległości po to tylko, by zrobić coś w kierunku pielęgnowania
swojej pasji. Dużo ambitnych, krytycznych, chcących się uczyć ludzi w jednym miejscu dało
mi motywującego kopa.
A na deser odbyły się warsztaty fotograficzne z Beatą i Lubo Lipov z Lawendowego Domu.
Jednym z zadań było sfotografowanie przyprawy. Moja praca na temat kardamonu.
Podczas konferencji nie zabrakło niezależnych obserwatorów. Mediafun w trakcie podróży do pełni smaku przybrał pozycję tropikalną.
Czułam się trochę jak na zjeździe scjentologów, otoczona dookoła kulinarnymi freakami. Szkoda, że zabrakło identyfikatorów, przypinek lub czegokolwiek innego dzięki czemu łatwiej byłoby się poznać.
Ale teraz zauważam, że integracja ruszyła w
sieci. Ludzie wymieniają się kontaktami, adresami blogów, planują wizytacje,
wspólne wypady.
Następnym krokiem będzie
wymiana doświadczeń, kolejne dyskusje, dzielenie się know-how. I
bardzo dobrze, że idzie to we właściwym kierunku. A mianowicie w stronę
kształtowania się dobrej jakości blogów kulinarnych i rzeszy
specjalistów, którzy za nimi stoją.
:)))
OdpowiedzUsuńOd-uśmiecham się :)
UsuńRównież byłam na tej konferencji. Bardzo mi się podobało, mili ludzie, fajna atmosfera. Szkoda tylko, że nie załapałam się na warsztaty. Mam nadzieję, że za rok się uda :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Edith
Madame Edith,Ja załapałam się przez przypadek. Koleżanka odstąpiła mi miejsce. Który wykład najbardziej Ci się podobał?
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBazylka, wczoraj widziałam Twój komentarz- a dziś go już nie ma. Odezwij się proszę, czy to nadal aktualne.
Usuń