czwartek, 1 listopada 2012

Listopadowe ciasto marchewkowe- kolejny przepis z lat 50-tych

W latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku blogosfera kulinarna miała się świetnie. Komentowanie i czatowanie odbywało się bez pomocy facebooka. Blogi mieściły się w grubych zeszytach. Przy kieliszku domowego wina moja babcia debatowała z koleżankami o nowych trendach w gastronomii. Liczyła się pomysłowość. Dobre przepisy były w cenie i trwała ostra rywalizacja o to, kto lepiej radzi sobie w kuchni i z lichych składników zrobi niezłe cudo. 

Ciasto marchewkowe robię tylko raz w roku. Wzoruję się na przepisie ze starego zeszytu, bo nigdy mnie nie zawiódł. Marchewkowe ciasto drożdżowe zostało w nim pieszczotliwie nazwane- marchwiakiem. Jeśli już się za niego zabierasz, a tego dnia nie rozpiera cię energia, to lepiej poczekaj na lepszy moment. Bo zapomniałam dodać, że w przypadku tego ciasta liczy się radość wykonania, a nie czas. Kitchen aidy na ten jeden raz możemy odstawić na bok.





Składniki:

1kg drobno startej marchewki
1kg mąki tortowej
1kostka prawdziwego masła
2 jajka
1 szklanka cukru
1/2 szklanki maku
1/2 kostki drożdży
*** moja modyfikacja zakłada dodatkowe użycie chilli, imbiru i goździków

Kilogram mąki tortowej przesiewamy przez sito. W pogotowiu powinna już czekać stolnica, szklanka cukru, dwa jajka, masło oraz pół kostki drożdży.  Następnie clue programu, czyli marchewka. Są dwie opcje: klasyczna i ekstrawagancka. W pierwszym przypadku zadanie zlecamy robotowi kuchennemu. Nieśmiało sugeruję opcję nr 2. Polecam użycie metalowej ręcznej tarki. Stajemy równo na obu nogach, bierzemy wdech i zaczynamy trzeć ile sił w rękach. Gwarantuje, że po starciu kilograma marchwi będziecie się czuć jak po godzinie squasha, fitnessie i treningu siłowym z Dariuszem Łukasikiem. 
Następnie na stolnicy formujemy górę z przesianej mąki. Na wierzchu robimy niewielki otwór i wsypujemy posiekane drożdże.  Posypujemy je dwoma łyżkami cukru i czekamy chwilę (3-4 minuty). Dodajemy kolejno: dwa jajka (dobrze je wcześniej rozbić widelcem w osobnej misce), posiekane masło (nie może być twarde), resztę cukru, pół szklanki maku. Na koniec dodajemy startą w bólach marchew (pamiętamy aby odsączyć sok, w przeciwnym razie ciasto będzie za ciężkie i nie urośnie). Marchewka w każdej wersji innej niż surowa jest dla mnie mdła i nudna w smaku, dlatego dodałam chilli, imbir, trochę zmielonych goździków.  

Łączymy wszystkie składniki siłą własnych rąk, napędem niespożytej energii. Pamiętamy, że to ciasto drożdżowe. Wymaga mocnego i zdecydowanego ugniatania, a nie chaotycznej szamotaniny. Gotowe wkładamy do prostokątnej, metalowej formy wyłożonej wcześniej papierem do pieczenia a następnie do rozgrzanego już piekarnika na około godzinę. Optymalna temperatura pieczenia to 170 stopni.
 
Uczciwie ostrzegam,że wychodzi z tego spory wypiek. 































Oryginalny przepis

12 komentarzy:

  1. Piękny zeszyt, piękny przepis. Czasem z żalem patrzę na tą dzisiejszą blogo strefę. Brakuje mi właśnie tej radości, pokory i efektu końcowego.
    Pat a nie potrzeba tu żadnego płynu? Ani mleka ani wody? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Renata,
      Na starym przepisie jest 1-2 jajka, a nie 12 :)

      Usuń
    3. Podobny dylemat miałam z napoleonką z lat 50-tych, ale pewnie tak ma być ;-) Marchew puści sok i będzie ok.

      Usuń
    4. Wiem, dojrzałam, dlatego poprawiłam się :-D Ale byłaś szybsza ode mnie ;-)

      Usuń
    5. Ewel,
      Oryginalna receptura nie zakłada płynów. Marchewka spełnia tutaj idealną rolę, bo zawiera dużo wody. Zobaczysz, że ciasto będzie mokre w końcowej fazie wyrabiania.

      Zarówno moja babcia i jak i mama posiłkują się łyżeczką sody, żeby mieć pewność, ze ciasto wyrośnie. Mi się udało bez jej dodatku.

      Usuń
    6. Renata,
      Bardzo dobrze, że jesteś czujna. Dziękuje Ci za to.

      Usuń
    7. Zrobię na nowe mieszkanie! :))

      Usuń
  2. ale super taki zeszyt z przepisami. bezcenny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matyldo,
      Lubię się dzielić, dlatego przepisów będzie przybywało sukcesywnie.

      Usuń
  3. Świetny przepis! Często piekę marchewkowe ciasto, ale nigdy nie robiłam na drożdżach. Może przez to, że robię często ręczne tarcie kilograma marchewki nie męczy mnie bardzo - się ma kondycję! Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń