wtorek, 19 marca 2013

Pierwsza gwiazdka Michelin w Polsce. Co czeka restaurację Atelier Amaro?

Polska gastronomia wykonała milowy krok. 14 marca, zdaniem inspektorów Michelina, dołączyliśmy do cywilizacji. Restauracja Atelier Amaro została uhonorowana pierwszą w historii gwiazdką przewodnika Michelin. 


 Co zmienia gwiazdka w życiu pana Kowalskiego z Wąchocka? Niewiele.


Co zmienia w moim życiu?  Też niewiele, choć przybywa mi jeden argument w słownych przepychankach z zagranicznymi kolegami na temat tego, dlaczego warto udać się w kulinarną podróż do Warszawy.


Co zmienia w życiu polskiej gastronomii? Ogromnie dużo.


 
Gwiazdka to oprócz wielkiej radości i wyróżnienia, ogromna presja. Ma duży wpływ na popularność restauracji oraz jej szefa, ale jej strata jest równoznaczna ze śmiercią zawodową i stratą zaufania klientów. Gwiazdka oznacza jeszcze bardziej intensywną pracę, więcej inwestycji w zespół, sprzęt, wyjazdy. To nie laur, dyplom, uhonorowanie. Gwiazdka to dowód, że mamy cohones żeby pracować jeszcze ciężej i intensywnej.



Z drugiej strony o ile gwiazdki wzbudzają podniecenie w branży. O tyle wśród niepraktykujących kulinarnych amatorów budzą ambiwalentne skojarzenia: DMS (czyli Drogo, Mało, Sztywno). W ciekawym brytyjskim dokumencie „Madness od Perfection” pada stwierdzenie, że o ile Michelin jest doskonałym arbitrem jeżeli chodzi o miejsce gdzie można zjeść doskonałej jakości posiłek, to nie są to miejsca w których ludzie czują się swobodnie, gdzie lubią wracać. Można się śmiać i narzekać, że gwiazdki nie są najważniejsze, bo przecież jedzenie oceniają ludzie o niższych kompetencjach niż doświadczeni szefowie kuchni, ale jak na razie tylko Marco Pierre White wzgardził tym odznaczeniem.
Myślę, że z czasem w 38-milionowym kraju gwiazdki posypią się jak konffetii. W Polsce mamy świetnych, kreatywnych szefów kuchni, którzy imponują ambicją i zmotywowaniem.  Kolejne polskie restauracje w czerwonym przewodniku to wskazanie nowych kierunków podróży dla gastro-nomadów. 

Będzie to możliwe dzięki kultywowaniu postaw zbuntowanej, nieskrępowanej kreatywności wśród młodych kucharzy i kucharek. To kuchnia autorska i umiejętność przełożenia własnej osobowości na talerz jest w cenie. To także używanie lokalnych produktów, których nie sposób znaleźć w Madrycie, Lyonie czy Edynburgu. Polskie wydania kuchni francuskiej, śródziemnomorskiej czy tajskiej- to jak piękna kobieta bez mózgu- nie podniecą inspektora Michelina. 
I można się śmiać, że to nie gwiazdki są wyznacznikiem perfekcyjnego stylu szefa, ale wyniki marketingowe nie kłamią. Kiedy restauracja Texture znalazła się po raz pierwszy w przewodniku, nawet w mieście takim jak Londyn, gdzie gwiazdkowe restauracje nie robią wielkiego wrażenia, sprzedaż wzrosła o kilkaset procent. 
Świadczy to o tym, że ludzie zwracają uwagę na opinie ekspertów i lubią jak ktoś prowadzi ich za rękę. Taki Paryżanin, zamiast biegać po Warszawie jak mad men w poszukiwaniu adekwatnego miejsca na kolację, woli skorzystać z porady czerwonego przewodnika i po prostu się nie zawieść. 


Gwiazdka to najważniejsze wyróżnienie merytoryczne dla szefa kuchni, restauracji. Nie wolno jednak zapominać o najważniejszym. Restaurację prowadzi się dla innych, nie dla siebie. Najważniejszym wyróżnieniem powinien wciąż pozostać komplet gości. Zadowolonych gości, którzy lubią przychodzić do naszej restauracji niezależnie od nagród.


3 komentarze:

  1. I czemu sie z Toba znowu zgadzam? ;)) a dzieki gwiazdce Texture moze teraz zarabiac pieniadze w swoich dwoch nowych "casual" miejscach...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kobieta bez mózgu? Niemożliwe :)
    Pat Ty wiesz, jak ja cenię Twoje teksty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Michelin to i wyróżnienie, i obciążenie - zarówno źródło sukcesu, jak i niespotykanego wcześniej obciążenia.

    Dziwi mnie podejście pana White do systemu klasyfikacji Michelina i kwestionowanie ponadstuletniej tradycji i to w zasadzie bez podania jakiegoś sensownego kontrsystemu, zwłaszcza w kontekście udziału tego pana w lukratywnej kampanii reklamowej producenta kostek "rosołowych".

    Mniej dziwią mnie komentarze niektórych polskich restauratorów, którzy nie widzą sensu w zabieganiu o gwiazdkę, bo po co? Tak mówią albo ci, którzy gwiazdki nigdy nie zdobędą, bo są słabi, albo ci, którzy zdobyć jej nie mogą, choć baaaardzo chcą - i są niesamowicie rozgoryczeni, iż ktoś jednak w Polsce w końcu gwiazdkę dostał. W tej sytuacji pozostaje im jednak tylko zacisnąć zęby, wziąć się do roboty i czekać na kolejne wizyty inspektorów. Będą naprawdę dobrze - dostaną gwiazdkę.

    Gwiazdka Michelina to nie tylko sukces kulinarny, to przede wszystkim ogromny prestiż w ściecie gastronomicznym i ogromne pieniądze, naprawdę duże - przychodzą od razu, natychmiast, czym robią wrażenie, że będą już na zawsze - i tu Zonk, bo nie będą.

    W tym roku niemal 40 wyróżnionych w roku ubiegłym odebrano gwiazdki. Odebrano im prestiż, gości i pieniądze.

    No cóż, sukces, jak pokazuje doświadczenie, ma krótką pamięć...

    OdpowiedzUsuń