Dzisiejszy tekst zacznę zagadką. Jak sprawić, by goście, którzy przypadkiem zajrzeli do naszej restauracji uciekli w
popłochu?
-Nic prostszego. Niech kelner powie,
że u nas króluje kuchnia autorska.
Maciej Nowak
w ciekawym wywiadzie dla portalu NaTemat, poruszył kilka ważnych
kwestii. Jedną z najciekawszych była próba oceny mentalnego poziomu polskich
gości. Jego zdaniem restauracje postrzega się mylnie przez pryzmat etnicznej
kategoryzacji.
Przykładowy
dialog, który odbywam z ludźmi różnych środowisk brzmi tak:
-Byłam ostatnio w restauracji Tamka 43.
-A ok. A jaka tam jest kuchnia?
Chińska?Włoska?Kazachska?
-No nie, autorska.
-Czyli jaka?!
Dziennikarze,
PR-owcy, szefowie kuchni, restauratorzy, trendsetterzy, ludzie miast i wsi powinni zakasać rękawy i w końcu
wytłumaczyć o co chodzi z tą kuchnią autorską.
Kuchnia autorska najlepiej wyraża się przez menu
degustacyjne. Coraz więcej restauracji w Polsce oferuje taką możliwość.
Polega to na zamówieniu kilku dań z dostępnych danego dnia składników. Porcje
degustacyjne są zazwyczaj niewielkie, wszystko dlatego, że jak sama nazwa
wskazuje: degustujemy, a nie zapychamy żołądek a po skończonej kolacji do stolika restauracyjnego
zamawiamy spychacz. Po 5 czy 7 takich daniach na pewno nie wyjdziemy głodni,
chyba że głodni nowych takich doświadczeń. Kuchnia autorska jest do odczuwania,
przeżywania. A w połączeniu ze świetnym wystrojem, serwisem i atmosferą może
być jak dobra płyta czy świetny film.
W moim odczuciu to więcej
niż technika i umiejętności. To cała filozofia gotowania, która opiera się osobowości
szefa kuchni. No nie ma się co oszukiwać, jeżeli dla kucharza gotowanie nie
jest całym jego życiem oraz pasją- nie odnajdzie w swojej głowie potencjału do tworzenia
(co najwyżej do odtwarzania).
My, jako
goście, powinniśmy przyjąć postawę otwartości i potraktować kuchnię autorską
jako doświadczenie, kontakt z drugim człowiekiem który tworzy coś specjalnie
dla nas. Pozwólmy się porwać emocjom. Dajmy się zachwycić, zaskoczyć, a nawet uwieść.
Ale z drugiej strony zostawmy szansę na margines błędu. Nawet
tragiczna kolacja jest nowym doświadczeniem, dzięki któremu wiemy do jakich
granic sięga nasza tolerancja. Dajmy szansę rozwijać kreatywnym szefom kuchni
przez kształtowanie postawy otwartości. Nie bójmy się eksperymentów, nie słuchajmy debilnych
argumentów, że kuchnia autorska to mikroskopijne porcje. Potraktujmy taką
degustacyjną kolację jak spektakl w teatrze, który odbywa się tylko dla nas. Otwórzmy się na
nowe smaki i doznania.
Gwarantuję, że dawka inspiracji jaka płynie z kuchni pozytywnie
wpływa na inne sfery życia. Pozwalając tworzyć innym, tworzymy siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz